W dniu wczorajszym 13.10.2016 r. odbyło się kolejne spotkanie w ramach Studium Regionalnego. Tym razem poświęcone było pamięci syna ziemi sieradzkiej Marcelego Nenckiego.  O uczonym opowiadali w Muzeum Okręgowym w Sieradzu spadkobiercy rodu Nenckich – Katarzyna Markiewicz i Piotr Karcz.

Marceli Nencki pochodził z regionu sieradzkiego. Urodził się w 1847 r. w Boczkach, obecnie leżących w powiecie zduńskowolskim, w gminie Szadek. Miał czternaścioro rodzeństwa, w tym brata Adama, z którego strony wywodzą się Katarzyna Markiewicz i Piotr Karcz, cioteczne rodzeństwo. – Więzy Marcelego i Adama były tym ściślejsze, że obaj jako młodzi chłopcy zgłosili się na ochotnika do oddziału powstańczego. I mimo że długo w nim nie służyli, bo dość szybko się rozpadł, byli ścigani przez Kozaków. Marceli uciekł do Krakowa, gdzie rozpoczął studia filozoficzne – opowiada Katarzyna Markiewicz.

Z Krakowa przeniósł się do Jeny, by na tamtejszym uniwersytecie zgłębiać tajniki sanskrytu i filologii porównawczej. Studia te kontynuował później w Berlinie, ale po krótkim czasie przeniósł się na medycynę. W 1870 r. doktoryzował się na podstawie pracy „Utlenianie ciał aromatycznych w organizmie zwierzęcym”.

Pasjonowała go również chemia. – To była druga połowa XIX wieku, a więc bardzo dobry czas dla naukowców. Szybko rozwijały się miasta i przemysł, tworzyło się społeczeństwo industrialne. W tych korzystnych warunkach naukowe zainteresowania Marcelego szybko się rozwijały. Zamiłowanie do nauki wszczepiła mu matka, która, choć sama nie była wykształcona, do wykształcenia swoich dzieci przywiązywała dużą wagę – mówi Piotr Karcz.

Młody doktor stał się łakomym kąskiem dla rozrastających się pracowni chemicznych. U progu karieru naukowej Marceli Nencki zaczął współpracę z niemiecką firmą „Bayer”, która przez jego karierę zawodową przewijała się potem już do końca. Z Berlina przeniósł się na uniwersytet w Bernie, gdzie został asystentem w katedrze anatomii patologicznej, a następnie profesorem – w 1876 nadzwyczajnym, a w 1877 – zwyczajnym. Specjalnie dla niego władze uczelni utworzyły katedrę chemii lekarskiej i związane z nią laboratorium. W połowie lat 80. został dziekanem wydziału lekarskiego. – Dzięki swojej otwartości był bardzo lubiany przez studentów. Jego postępowość przejawiała się m.in. w tym, że popierał studiowanie kobiet. Na jego wykłady przyjeżdżali uczeni z całej Europy, a nawet ze Stanów Zjednoczonych – kontynuuje opowieść o swoim przodku Katarzyna Markiewicz.

Mimo ogromnego uznania i sławy, w 1891 r. naukowiec zrezygnował z katedry w Bernie i wyjechał do Petersburga, by objąć Instytut Medycyny Doświadczalnej. – Nagła decyzja o pozostawieniu ciepłej posady w Szwajcarii na rzecz carskiej Rosji, z którą jako młody człowiek przecież walczył, była podyktowana dwiema przesłankami. Pierwsza to prośba rządu rosyjskiego o pomoc w zwalczeniu groźnej epidemii bydła, szalejącej na Kaukazie. Drugim powodem była propozycja stworzenia pracowni badawczej z zapewnieniem finansowania. W Petersburgu Marceli dostał do dyspozycji środki, których w Bernie nie miał – powiedział Piotr Karcz.

Atmosfera Petersburga nie do końca odpowiadała uczonemu, ale opuścić miasta nie mógł. Mimo dwukrotnych starań o pozwolenie na wyjazd, władze rosyjskie zatrzymały go na swoim terenie. W Rosji pozostał do śmierci.

Nencki chętnie odwiedzał swoje rodzinne gniazdo w Boczkach. W przydomowym parku hodowano dla niego pawie, wykorzystywane do badań nad barwnikami na potrzeby przemysłu włókienniczego. Chciał zbudować w tym parku dom, w którym liczna rodzina mogłaby się spotykać i spędzać razem czas. Realizację tego zamiaru przerwała śmierć Marcelego w 54. roku życia. Przyczyną był nowotwór

Spotkanie poświęcone Marcelemu Nenckiemu zostało zorganizowane w 115. rocznicę śmierci bohatera. W przyszłym roku minie 170 lat od jego narodzin.

T.O.