Na wystawie archeologicznej w Muzeum Okręgowym w Sieradzu w najstarszym budynku cywilnym w mieście, wisi na ścianie w sali ilustrującej dzieje średniowiecznego Sieradza wielki miecz – jeden z najcenniejszych zabytków odkrytych w 1962 r. przez Annę Kufel-Dzierzgowską podczas wykopalisk na sieradzkim rynku. Jest to piękny przykład popularnej w średniowieczu broni, wykutej być może w drugiej połowie XIV w., a być może na początku wieku następnego, jak świadczą ostatnie badania porównawcze. Kto wie, może nasz miecz był pod Grunwaldem? Z czasem, jak się wydaje, została zmieniona oprawa rękojeści, a prawie na pewno głowica (to taka gałka na szczycie miecza), a działo się to już zapewne w okresie renesansu, czyli w pierwszej połowie XVI w. Miecze, podobnie, jak i szable, ze względu na dużą wartość materialną oraz emocjonalną, przechodziły w rodzinach z rąk do rąk i były długo używane. Nasz egzemplarz z naukowego punktu widzenia trzeba zaliczyć do typu półtoraręcznych mieczy typu XVIa z jelcem typu 2 i głowicą pośrednią między typem T₅ a T₆, co pozwala go datować na XIV/XV- 1. poł. XVI w.

Zapiski zachowane w Księgach miejskich Sieradza poświadczają, że w 1577 r. na ścianie ratusza wisiały trzy miecze. Wspomniana A. Kufel-Dzierzgowska uważa, że nasz okaz został odkryty w ruinach ratusza zbudowanego w 1529 r. Nie jest niemożliwe, żeby zabytek z kolekcji sieradzkiego muzeum był jednym z tych trzech wspomnianych mieczy. Jak trafił do ziemi nie wiemy, ale ślady spalenizny odkryte na pochwie podczas wykopalisk sugerują, że stało się to podczas jednego z licznych pożarów trapiących drewniany Sieradz.

Co stało się z pozostałym orężem? O jednym autor niniejszych słów pół wieku temu usłyszał z ust byłej dyrektorki Muzeum Marii Wisińskiej-Kluby, a wówczas kierowniczki Działu Historii następującą opowieść: Pewnego razu podczas wizyty w Sieradzu króla Augusta II Mocnego Wettyna na przełomie XVII i XVIII w. władca, który lubił się popisywać swoją siłą wyzwał do współzawodnictwa mieszczan sieradzkich. Ci, znając charakter króla, a nie mając wśród swoich nikogo równego siłą Augustowi, wezwali zawczasu kowala z Szadku. Ten stanął do rywalizacji z królem i pokonał go. Sas nie był na to przygotowany i nie miał dla kowala nagrody. Niewiele myśląc zdjął ze ściany jeden z mieczy i ofiarował go siłaczowi z Szadku, który zarzucił go na ramię i pomaszerował z powrotem do swojego miasta. Czy było to możliwe? Z pewnością nie, bowiem wspomniany ratusz najprawdopodobniej spłonął w 1653 r., czyli kilka lat przed narodzinami Augusta Wettyna, grzebiąc w swoich zawaliskach miecze. Jest jednak pewne ziarno prawdy w tej opowieści, bowiem żył w Sieradzkiem Marcin Cieński z Cieni pod Błaszkami, regimentarz za Augusta II, który pokonał króla w gięciu sztab żelaznych oraz zawezwanego mocarnego kowala! Pisał o tych wydarzeniach Zygmunt Gloger w Encyklopedii Staropolskiej.

Tak więc pozostałe dwa miecze czekają na swojego odkrywcę!

Marek Urbański