W dniu 13.08.2015 r. w Muzeum Okręgowym w Sieradzu gościł Andrzej Lasota, syn Leona Lasoty, zmarłego w 1990 r. sieradzkiego hodowcy róż. To dzięki niemu w latach 60., 70., i 80. miasto słynęło z tych kwiatów.

Leon Lasota nie był sieradzaninem z urodzenia. Pochodził z Godynic w gminie Brąszewice, do szkoły chodził we Wróblewie. Swoją pierwszą szkółkę drzewek owocowych założył w Rakowicach koło Wróblewa. Do Sieradza przeniósł się na długo po wojnie – w 1959 r. Ogrodnictwem zajmował się przez całe swoje zawodowe życie, nawet w latach okupacji, gdy prowadził szkółki drzewek owocowych na terenie poligonu w Monicach.

W 1967 r. zorganizował pierwszy Sieradzki Pokaz Róż w kinie „Piast”. Impreza przetrwała do 1986. Począwszy od lat 60., przez 70. do 80. Leon Lasota kierował lokalnymi organizacjami zrzeszającymi hodowców róż, był też pierwszym eksporterem tych kwiatów. Dzięki niemu Sieradz nazywany był miastem róż. Plantacje Leona Lasoty odwiedzały osoby znane nie tylko w Sieradzu. Bywali u niego m.in. Ary Szternfeld, Ryszard Badowski i Mieczysław Fogg. – Gdy do Sieradza przyjechał marszałek Marian Spychalski, ojciec wraz z pracownikami ułożyli z ciętych róż olbrzymi herb Polski – wspomina Andrzej Lasota.

Już w latach 60. różane poletka zajmowały znaczące miejsce w gospodarce przestrzennej Sieradza. – Ówcześni włodarze rozumieli, że rozwojowi przemysłowemu musi towarzyszyć dbałość o tereny zielone i że nie można pozwolić, by budujące się potężne przedsiębiorstwa, jak „Sira”, „Chemitex” czy kombinat budowlany zupełnie zdominowały przestrzeń miasta – mówił obecny na spotkaniu Michał Kłos, były prezydent Sieradza.

Mimo że życie Leona Lasoty całkowicie zdominowały róże, znajdował on czas także na działalność innego rodzaju. Przez wiele lat działał społecznie w Ochotniczej Straży Pożarnej, był też pszczelarzem. Za swoje zaangażowanie otrzymał m.in. Odznakę Honorową Związku OSP, złoty i srebrny Medal za Zasługi dla Pożarnictwa oraz Odznakę za Ofiarną Pracę w Spółdzielczości Ogrodniczo-Pszczelarskiej.

T.O.